DWUDZIESTA SIÓDMA NIEDZIELA ZWYKŁA
Ludzie zwykle szukają miłości bardziej w sobie niż w Bogu i takie ustawienie daje mało szans na trwałość związku. Wcześniej czy później wyeksploatują się i zaczną szukać miłości poza małżeństwem. Miłość, bez czerpania z samego źródła miłości, czyli z Boga, po jakimś czasie wypala się, jak ogień, do którego nie podrzuca się polan. Jeśli w grę wchodzi seks przedmałżeński, to szanse na wierny związek są jeszcze mniejsze. Wiele razy słyszy się wyznanie: współżyjemy ze sobą, bo się kochamy. To niebezpieczne założenie, ponieważ za każdym razem, kiedy zapłonie miłość do innej osoby, nie będzie barier przed wchodzeniem w seks. Dorosły człowiek zakochuje się w różnych osobach, ale wcale nie znaczy to, że ma za każdym razem współżyć z tymi osobami. Czy za każdym razem, kiedy kogoś innego pokocha małżonek, powinien dać upust swojej żądzy? Czy każde zakochanie się małżonki usprawiedliwia używanie seksu? Jeśli w okresie przedmałżeńskim ktoś nie sprawdzi się w powstrzymywaniu od seksu wobec ukochanej osoby, to jaka istnieje gwarancja, że po ślubie zachowa wierność wobec współmałżonka, gdy zauroczy się inną osobą?
Zdrada to wielki ból i depresyjne przeżycie degradacji godności osoby. Cudzołóstwo jest promowane i większość narzeczonych ze sobą współżyje, ale wystarczy prześledzić skutki psychiczne zdradzonych osób oraz dzieci z rozwiedzionych związków, by nie bagatelizować źródeł tych tragedii. Rozwód niesie za sobą przygnębiające skutki, które utrudniają dziecku prawidłowy rozwój. Permanentne poczucie zagrożenia, niepewność, zaburzenie poczucia bezpieczeństwa, poczucie krzywdy, a także winy, to dziedzictwo, które spada na dziecko rozwodzących się rodziców. Rozbicie rodziny powoduje, że większość dzieci ma poczucie, że są nikomu niepotrzebne, mało wartościowe, niekochane, a także odrzucone, co z kolei prowadzi do popadania w stany depresji. Rodzice, którzy siebie już nie kochają, nie mają już czym dzielić się z dzieckiem, a to pozostaje w próżni emocjonalnej, z którą sobie nie radzi.
Dziecko nie potrafi znieść rozpadu rodziny, bo jest tylko dzieckiem, nawet dorosły przeżywa to depresyjnie. Towarzyszy mu ból, którego nie potrafi zasymilować, wkrada się rozpacz, nierzadko dochodzi do wniosku, że jest winne odejścia matki czy ojca. Dziecko też czuje się zdradzone, a skoro zdradzone, to niegodne miłości. Doprowadza to do zaniżenia własnej wartości oraz przeświadczenia, że nie zasługuje na miłość i nigdy już ona nie będzie możliwa. Przyszłość wywołuje lęk, a druga osoba, którą obdarzy uczuciem miłości, będzie budzić nieufność. Już dość dawno zauważyłem, że ludzie, którzy notorycznie oddawali się cudzołóstwu, często oddalali się od wierności Bogu, wkraczając na teren okultyzmu albo poszukując duchowych przeżyć poza chrześcijaństwem. Po prostu cudzołożą wobec Boga. Ale bywa też odwrotnie, że zdrada Boga owocuje zdradą najbliższych osób.
O. Augustyn PELANOWSKI