XXXI NIEDZIELA ZWYKŁA

Jeśli człowiekowi dobrze się powodzi na ziemi, zwykle uważa on, że nie potrzebuje Boga. To jedna z tajemnic wpisanych w dzieje Izraela i Kościoła. Dobrobyt oddala od Boga. Ludzie szybko ulegają złudzeniu, że są samowystarczalni. Ta odrobina szczęścia wydaje się im nie do utracenia. Budują swój świat sami i nie szukają innych wartości, bo to, co posiadają, wystarcza im.

Tymczasem warunkiem szczęścia na ziemi nie jest dobrobyt, ale miłość Boga ponad wszystko i liczenie się z Nim, co świadczy o posiadaniu bojaźni Pańskiej. Jeśli tego zabraknie, szczęście doczesne pryska jak mydlana bańka. Mamy na to codziennie wiele dowodów.

Żyjemy w świecie sukcesów, które tworzą iluzje samowystarczalności. Dziś już dochodzi do głosu mniemanie, że wszystko, cokolwiek ludzie zechcą mieć, wcześniej czy później potrafią zdobyć. Bóg jest już niepotrzebny. Takie jest środowisko, w którym żyjemy, nie tylko spoglądając na ekran telewizora czy słuchając radia. Tak myślących ludzi spotykamy w rodzinie, w sąsiedztwie, wśród kolegów, w pracy. Znamy ich imiona.

Trzeba sobie jasno odpowiedzieć na pytanie, ilu ze znanych nam ludzi potrzebuje Boga. Należy znać ich imiona i sporządzić ich listę. Raz w roku trzeba ją przeglądnąć i albo uzupełnić, gdy spotykamy nowych ludzi żyjących w bojaźni Boga, albo skreślić imiona tych, którzy bojaźń tracą. Grono ludzi potrzebujących Boga winno być naszym środowiskiem. Trzeba zabiegać o kontakt z nimi, bo jeśli liczą się z Bogiem, to i na nich można liczyć. Takie środowisko pomaga w utrzymaniu harmonii miłości Boga i ludzi, szczęścia doczesnego i wiecznego.

 Ks. Prof. Edward STANIEK